Arbonne Calm

Arbonne is an american cosmetic brand that appeared on the polish market last year (when I published my review of their daily cleanser). If you're not common with this brand yet then I'll remind you - it's considered to be one of the green brands that provides vegan and gluten free cosmetics for your daily skin care. They also really care about the environment, which is something we should pay attention to. Today I'm showing you two cosmetics from the Calm series - moisturiser and facial serum. I've been testing them since march (or something like that) which is quite long and that's why I exactly know how my skin reacts to them. First of all - I point out that my skin is very dry and allergic so I try to choose only the good quality products. In this case I used both the serum and the moisturiser together everyday. I felt like the serum made my skin tight and I felt like it was dry but the truth is that serum is stronger than the usual cream so it's super hydrating - it's probably because of the light formula that makes it easier for the minerals and vitamins to ....... The producer says that the serum should be used with the cream so that's what I've been doing! After the whole routine my skin was really soft and nicely moisture so it was the perfect base for my makeup. Arbonne cosmetics thought me one thing - it's important to use all of the products together to get the best effect, so serum is now one of the parts in my daily skin care routine! Go to their website for more specific information.
Arbonne to amerykańska marka kosmetyczna, która w zeszłym roku pojawiła się na Polskim rynku - wtedy też publikowałam na blogu recenzję ich żelu do mycia twarzy z serii Calm. Jeżeli jeszcze nie słyszeliście o tej firmie to przypomnę, że ma w swojej ofercie wegańskie i bezglutenowe kosmetyki, przy czym jest bardzo zaangażowana w ekologię i po prostu dba o środowisko, a w obecnych czasach warto zwracać na takie szczegóły uwagę. Dzisiaj mam dla Was kilka słów na temat dwóch innych produktów z serii Calm - kremu nawilżającego oraz serum. Oba testuję już dosyć długo, bo około pół roku, dzięki czemu dokładnie wiem jaki wpływ mają na moją skórę. Przede wszystkim standardowo podkreślę - moja cera jest bardzo sucha i alergiczna, dlatego zawsze pamiętam o nawilżeniu (i szukam odpowiednich kosmetyków). W tym przypadku oba stosowałam codziennie razem i choć wydawało mi się, że serum strasznie naciąga i spina skórę, to takie kosmetyki działają duże głębiej i efektywniej niż zwykły krem, ale formuła jest lżejsza, bardziej wodnista - podobno dzięki temu minerały i witaminy lepiej wnikają w skórę twarzy. Jako, że serum powinno stosować się w pakiecie z kremem (to ogólnie przyjęty pogląd), to właśnie tak robiłam! Wtedy skóra była bardzo gładka i faktycznie wydawała się mega nawilżona. Dla mnie to codzienna rutyna i nie wyobrażam sobie makijażu bez takiej bazy. Jak oceniam to połączenie? Szczerze mówiąc dzięki tym produktom zaczęłam taki dwuetapowy proces dbania o skórę, bo nie zdawałam sobie sprawy, że serum faktycznie się przydaje. Szczęśliwie żaden z tych kosmetyków mnie nie uczulił, więc jak dla mnie nie ma żadnych minusów. Więcej informacji znajdziecie na stronie Arbonne.

Denim overalls

I'm pretty sure most of you wore dungarees this summer since these were a really hot trend - I also got into it and started looking for something more appropriate for the autumn weather. I am not a big fan of blue denim so it definitely had to be any other shade and it wasn't that easy to find in popular chain stores. Finally, I got mine from Lee and that's exactly what I needed. These are actually kind of a skinny fit but I wanted mine to be a little oversize and kind of a boyfriend style so I got a size up. I wore them in a really basic outfit, which is like a classic version of a set with overalls. I chose white tshirt, Seida boots from Vagabond and long trench coat.
Z pewnością większość z Was nosiło tego lata ogrodniczki - to jeden z najgorętszych trendów minionego sezonu! Sama zaczęłam szukać czegoś bardziej odpowiedniego na jesienną pogodę, bo przecież szorty na szelkach kompletnie się nie nadają. Nie jestem fanką niebieskiego dżinsu, więc potrzebowałam czegoś w jakimś innym odcieniu - w większości sieciówek raczej nic nie znalazłam. Finalnie trafiłam na ogrodniczki z Lee i są dokładnie takie, jakich potrzebowałam! Z założenia ten model powinien być raczej obcisły i podkreślać figurę, jednak ja wybrałam rozmiar większe - dzięki temu mają luźny, nieco chłopięcy krój. Założyłam je ze zwykłym, białym shirtem, botkami Seida z Vagabond i długim, czarnym trenczem.

Striped poncho

It's finally atumn now so ponchos are back in the game! There are so many various capes in the stores  that it's actually hard to choose something specific. I already have two of these in black (I showed you only one of them) and now I got a striped one from Bershka - it's kind of a huge scarf so you can wear it many different ways. The material is also really light, which makes it easier to create a layered look (the other ones I have are really heavy). Every outfit you wear automaticly looks effortless and fashionable with a poncho, so it's something for the moments when you don't really know what to put on yourself! I decided to wear my cape with white Missguided dress, over the knee suede boots and a small browng bag.
Z nadejściem jesieni do łask wracają poncza! Obecnie w sklepach jest ich na tyle dużo, że często ciężko wybrać odpowiedni dla siebie model. Ja mam już w swojej kolekcji dwa czarne (jedno z nich już pokazywałam na blogu), a teraz dołączyło do niej kolejne, tym razem w paski. To ponczo, w przeciwieństwie do moich pozostałych, jest bardzo lekkie i dosyć cienkie, dzięki czemu można nosić je jak wielki, "kocykowy" szal i obwijać się nim wiele razy. Fason ułatwia również stworzenie modnej, warstwowej stylizacji - właściwie każdy strój z ponczem w roli głównej będzie wyglądał nonszalancko. Ja tym razem postawiłam na bardziej elegancką wersję w połączeniu z białą, zwiewną sukienką, czarnymi kozakami na kolano i małą, brązową torebką.

'Renata' Dawn Levy coat

Just a quick post to show you my newest cover-up - Renata coat from the popular brand Dawn Levy. It's definitely my first choice for the autumn and I love how versatile it is! Renata is made of two pieces - the actual vine coat and a removable knot vest lining in black and these two can be worn seperately, so I have three ways of wearing the whole set in an outfit. It's perfect for the weather like the one we have right now in Poland, since I can always take one of the pieces off and it still looks great, effortless and super chic. I chose mine coat in vine/charcoal colour but it's also available in grey - so it's more classic and elegant then. Renata is made of a great quality comibination of wool and nylon and I can't even compare it to any other outerwear I own. I'll definitely show you more outfits with the coat soon, so stay tuned and I'll let you know!
Dzisiaj chciałam pokazać Wam mój najnowszy nabytek - płaszcz Renata od popularnej marki Dawn Levy. Już wiem, że to zdecydowanie jedno z moich ulubionych okryć wierzchnich na ten sezon, mimo że moja kolekcja ostatnio znacznie się powiększyła (i wciąż się powiększa). Największa zaleta? Renata składa się z dwóch części - właściwego, dosyć cienkiego (ale ciepłego) płaszcza, i grubszej, swetrowej podpinki o fasonie kamizelki - dzięki takiej kombinacji mam trzy różne sposoby na łączenie go z innymi ubraniami, więc jest to bardzo funkcjonalne rozwiązanie na jesień. W każdej z wersji płaszcz wygląda szykownie i nieco nonszalancko, a jeżeli nosimy go w całości, to mamy modny, warstwowy strój! Dawn Levy ma w ofercie dwie wersje kolorystyczne - zielono-czarną i szaro-czarną (bardziej klasyczną), a ja, jak widać, postawiłam na tę pierwszą opcję. Materiał to kombinacja wysokiej jakości wełny i nylonu, a sam krój jest wprost idealny - na tyle, że nie jestem w stanie porównać go do żadnego innego okrycia, które mam. Na pewno wkrótce pojawi się więcej stylizacji z Renatą w roli głównej!

Oversized coat

This year it's all about basic, oversized coats for me - obviously I won't get rid of my favourite faux furs but it's time for something classic I guess. I found a perfect coat for myself a few weeks ago and I love how elegent it looks with everything! It's actually one of the leading trends for winter - you could see similar cuts on the runaway at Prabal Gurung, Rochas or Stella McCartney. Many designers brands get inspired by menswear and show us how to style them to look more feminine or chic - I absolutely love it and huge cover-ups are definitely worth buying this season. I wore my latest purchase with grey, basic Lauke sweatshirt, leather Saida boots from Vagabond and a fringed bucket bag.
W tym roku zdecydowanie stawiam na klasyczne, ale oversize'owe płaszcze - oczywiście nie planuję pozbyć się ulubionych futer, ale w tym sezonie czas na prostotę. Idealne okrycie znalazłam kilka tygodni temu w H&M - dzięki niemu każdy strój wygląda bardzo elegancko! Mój najnowszy zakup idealnie wpasowuje się w główne trendy na zimę - podobne modele możecie zobaczyć na wybiegu w pokazach Parabal Gurung, Rochas czy Stelli McCartney. Wielu projektantów wciąż inspiruje się odzieżą męską, jednak ubrania przedstawiają w bardziej kobiecych i szykownych kombinacjach. W tym stroju płaszcz połączyłam z szarą bluzą Lauke, skórzanymi butami Saida z Vagabond i torebką z frędzlami.

Printed total look

Co-ords are my definite favourite thing right now and I would love to have more of them in my collection! One of my recent purchases is this unique set from H&M Trend that's made of a jacquard fabric, which looks just beautiful. It's amazing how the two pieces have slightly different prints and perfectly work with each other! I decided to keep this outfit minimalistic and chose rather neutral colours - I also wore super fashionable over the knee boots and s little clutch bag from Parfois. How do you like it?
Komplety to zdecydowanie mój ulubiony trend i z chęcią nabyłabym więcej oryginalnych modeli! Jednym z moich ostatnich zakupów jest zestaw z H&M trend wykonany z żakardowej tkaniny, która jest raczej cienka i bardziej lejąca. Mimo że lubię typowe zestawy w jednym w wzorze, to tym razem urzekło mnie połączenie nieco różniących się od siebie printów, które idealnie się dopełniają. Standardowo nie chciałam przesadzić z kolorami, więc dobrałam do tego zamszowe kozaki za kolano i małą torebkę na łańcuszku z Parfois.