Cause I feel like I'm the worst, so I always act like I'm the best

Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że  niskie temperatury przyjdą do nas tak szybko; a już na pewno nie, że tak zakończą się wakacje. Niestety, zostały ostatnie dwa dni wolności i odpoczynku, które właściwie letnie nie są. Pewnie jestem jedną z niewielu, ale jakoś bardzo nie przeżywam powrotu do szkoły - jednak życie bez niej wcale nie jest takie ciekawe, zwłaszcza, gdy większość znajomych jest w rozjazdach i tak naprawdę trzeba być zdanym na siebie. 
Wszystkich potrzebnych artykułów jeszcze nie zakupiłam, książek również nie. Za to mam już w swojej kolekcji słodki długopis z Heffalumpem oraz dwa z Toy Story (by było trochę mniej poważnie). Uwielbiam nabywać wszelkie zeszyty, więc zajmuje mi to naprawdę niemało czasu, bo mogłabym spędzić godziny oglądając notesy w kosmicznych cenach, a i tak potem ich nie kupić - bo po co mi takie?  Oprócz tego muszę zaopatrzyć się w jeszcze kilka swetrów, bo na razie nic nie wskazuje na poprawę pogody, a rano jest przeraźliwie zimno. Zawsze może pomóc kubek termiczny z gorącą herbatą, a całkiem ładne widziałam ostatnio w empik cafe - będzie to ciekawsza alternatywa, dla mojego bardzo zwyczajnego. 
Co do dzisiejszego zestawu - wskoczyłam już grubsze rajstopy, które noszę jesienią i idealnie się sprawdzają.  Mam na sobie też bandażową spódnicę - od dawna pozostaję im wierna. Według mnie są bardzo wygodne i pasują praktycznie do wszystkiego. Można je założyć po prostu jako spódnica, lub gdy tunika jest za krótka i za dużo odsłania :)

Skirt - H&M, Sweater - H&M, Shoes - Zara, Bag - Zara, Necklace - H&M


ECHOES

Jestem pewna, że wiele z was wraz z pierwszym ujrzeniem słynnej Alexy Mulberry zapragnęła mieć taka w swojej kolekcji. Przyznam, że ja również i od tamtej pory poszukiwałam idealnej. I niedawno znalazłam takie w Zarze (a to ciekawe!) o raz w Rvier Isladnd, a wydawały mi się nawet bardziej urokliwe od oryginału. Gdy jednak odwiedziłam obydwa sklepy z zamiarem zakupu owego dodatku, bardzo się rozczarowałam. Po dokładnym przyjrzeniu się i zastanowieniu doszłam do wniosku, że taka torebka będzie dla mnie zupełnie niewygodna i niepraktyczna. Zrezygnowałam więc. Wtedy udałam się do New Looka, gdzie czekała na mnie zapewne znana wam "podróbka". I do tego przeceniona! Może nie jest idealna, ale wiem, że szły jak świeże bułeczki, więc kolejna taka okazja by się nie trafiła. Za taką cenę, było warto :)


Dress - H&M, Bag - New Look, Shoes - Zara
wiem, że słabo widać, przepraszam!





Waiting for...

Na jakiś czas zapomniałam o Klaxons, co spowodowane było ich długą nieobecnością wydawniczą. Zapewne dobrze wiecie, że niektórych piosenek nie da się słuchać wiecznie, a nawet szybko się nudzą. Ja generalnie ciągle poszukuję nowych brzmień i innowacyjnych wykonawców, bo często zmieniają się moje preferencje muzyczne i lubię mieć w czym wybierać. Czasami mam ochotę posłuchać Indie rocka, czasem wybieram, pewnie dla wielu kontrowersyjnego, Marilyna Mansona (do którego przekonał mnie starszy brat, po przeczytaniu jego autobiografii, stwierdzam – on nie jest aż tak dziwny) czy AC/DC . Innym razem sięgam po muzykę instrumentalną lub wolne ballady – pewnie nie wiecie, ale jestem tancerką i pod wpływem melodii nachodzi mnie wena twórcza, a wtedy tworzę, tworzę i tworzę w swoim ciasnym pokoju. Normalnie teraz robiłabym to i umierała ze zmęczenia na obozie, jednak w tym roku doszłam do wniosku, że nie wybieram się (ale kontynuować w roku szkolnym, mam nadzieję, będę). Powracając do Klaxons – już jutro premiera ich nowej płyty „Surfin the Void” i mam nadzieję, że szybko uda mi się ją przesłuchać, bo „Echoes” zapowiada ją całkiem nieźle. Mimo to, ciągle mi mało i mam zamiar poszukać jakiejś świeżej krwi. Może polecacie coś interesującego?



Kiedy oglądam jesienne i zimowe kolekcje lub buszuję po sklepach to dochodzę do wniosku, że lato właściwie mogłoby się skończyć. Chłodniejsze miesiące to kolejna z rzeczy, na które czekam. Nie potrafię tego wyjaśnić, ale brakuje mi bardziej ponurych dni, kiedy mogę usiąść z kubkiem gorącej herbaty opatulona w gruby sweter. Obecnie brakuje mi też szkoły i czegoś, na czym mogłabym skupić uwagę, bo wariuję nie robiąc nic. Wiem, że gdy to nadejdzie będę miała zupełnie inne zdanie i wszystko zmieni się o sto osiemdziesiąt stopni, ale na chwilę obecną takie są moje zachcianki. No i kożuch, koniecznie potrzebuję kupić idealny! Wymiana garderoby jak najbardziej mi się przyda, a po zeszłej zimie gdy codziennie o szóstej rano marzłam czekając na autobus, w tym roku postanowiłam postawić na ciepłą kurtkę, która będzie mi służyła również jako snowboardowa oraz nowe cieplutkie emu. Mimo, iż jest jeszcze lato, mi już takie przemyślenia chodzą po głowie. A powyżej dwa kożuchy, które pewnie przewinęły się przez większość blogów. Obydwa z Acne za około 1500 euro :)

edit:
I kolejny genialny kożuch, tym razem z H&M i prezentowany na Anji Rubik. Cena nieco niższa, bo 149 euro,  jednak nadal wysoka. Obstawiam, że będzie on z działu Trend.

SO SOFT

Pamiętacie lody Cornetto Soft? Ja pamiętam doskonale z czasów mojego dzieciństwa, gdy z rodzicami i braćmi (mam dwóch, starszego oraz bliźniaka) odwiedzałam ZOO. Wtedy zobaczenie takiej maszyny wywoływało na mojej twarzy uśmiech. Bez wątpienia mogę teraz powiedzieć, że były to najlepsze lody jakie jadłam. Teraz niestety jedyne co mi po nich pozostało, to ta reklama. Ah, brakuje mi ich w Polsce!




Shorts - Zara, Lace shirt - H&M

T R A Y

Na dworze przeokropny upał, że pali kark już po kilku minutach. Jest coś co ratuje - delikatny wiatr. Nie będę narzekać na pogodę, bo jest naprawdę piękna, ale na dłuższą metę faktycznie trudno wytrzymać na słońcu. Jednak wystarczy przecież usiąść w cieniu i delektować się chwilą, dla mnie idealne rozwiązanie. Dlatego, gdy otrzymałam propozycję na naprawdę długi spacer, od razu odmówiłam - nie wiem czy bym podołała, dzisiaj wolę się lenić. Chociaż tak naprawdę cały dzień byłam zajęta. Zaowocowało to tortillą z kurczakiem na obiad, francuskimi ciasteczkami z dżemem malinowym i bitą śmietaną (która za pierwszym razem mi się zważyła, potem byłam już nieco ostrożniejsza), oraz może niezbyt pięknym, ale podobno przepysznym deserem dla mojego brata (główny składnik - banan!). Lepiej tak, niż siedzieć przed laptopem. A na deser dla was - zdjęcie mojego ulubionego pluszaka. Teraz mam zamiar obejrzeć najnowszy odcinek True Blood, pozdrowienia dla fanek Erica!




1 - french triangles with whipped cream and raspberry jam, 2 - vanilla pillows, 3 - dessert for my twin brother, 4 - TRAY


Jestem cudowną siostrą!


Lazy Days

Obecnie leniwie spędzam wakacje.

Lace shirt - Zara, Shorts - Zara, Bag - Zara, Rose Ring - New Look, Leaf Ring - Toshop


Is that DISNEYLAND?



Disneyland był właściwie głównym celem naszej wycieczki do Paryża, ale nie jedynym. Zawsze myślałam, że skoro czasy mojego dzieciństwa i zafascynowania bajkami minęły, to nie będę miała okazji odwiedzić tego miejsca. Teraz wiem, że się myliłam, a taki park rozrywki nie jest miejscem tylko dla najmłodszych. Sama najbardziej zainteresowana byłam wielkimi kolejkami górskimi i atrakcjami dla odważniejszych, więc takich też szukaliśmy na planie parku. Byłam podekscytowana już od samego momentu zobaczenia bramy wjazdowej na parking, coś wspaniałego! W Disneylandzie mnóstwo sklepów i restauracji w bajkowym stylu, istny raj dla dzieci. Sama z chęcią wykupiłabym wszystko, ale niestety, nie ten wiek.

Na przejażdżkę pierwszym rollercoasterem czekaliśmy dosyć długo i bardzo się niecierpliwiliśmy. Choć bardzo mi się podobało, byłam nieco zawiedziona. Na kolejnych było zdecydowanie lepiej - szybciej! Oczywiście skorzystałam też z okazji przejażdżki na prawdziwej karuzeli i odprężenia się w filiżankach Szalonego Kapelusznika. Po obiedzie przyszedł czas na Walt Disney Studio, coś, na co czekałam. To tam była największa kolejka - Rock 'n' Roller Coaster Aerosmith. To zdecydowanie mój faworyt. Niesamowita prędkość i kręty tor, a wszystkiemu towarzyszy muzyka. Tak mi wytrzęsło mózg, że aż mnie głowa bolała, ale było warto. Genialna była też winda, ahh ten widok na cały park!











Trousers - Zara, Belt - Zara, Bag - Zara, Shoes - Zara, Bracelet - Topshop




PARIS PARIS



Zdjęcia z Paryża. Zrobiliśmy ich mnóstwo, dlatego wybrałam tylko kilka.

Do Francji jechaliśmy samochodem - była to długa i ciężka podróż, a ja sama nie mogłam wysiedzieć przez mój kościsty tyłek (osoby z podobnym problemem mnie zrozumieją, to okropny ból!). Przejeżdżaliśmy przez Niemcy, Holandię i Belgię, więc po drodze skosztowałam holenderskiego McFlurry fresh fruits - całkiem smaczny. W Paryżu widziałam jakiś z orzeszkami, ale nie skusiłam się, bo było tam wiele innych rzeczy do próbowania. Między innymi przepyszne croissanty i bagietki, które jednak nieco się różnią od polskich.

W Paryżu zdziwiła mnie ilość turystów - było ich naprawdę mnóstwo! Do tego słaba organizacja na drogach i każdy jeździ jak chce. Bardzo spodobało mi się, że praktycznie wszędzie można wypożyczyć rower i jest to środek transportu wielu osób. Na miejscach, które w stolicy Francji trzeba zobaczyć się nie zawiodłam. Wieża Eiffela robi wrażenie, Łuk Triumfalny jest ogromny (wyobrażałam go sobie jako sporo mniejszy), a katedra Notre-Dame przepiękna! Załapałam się też na otwarcie butiku Louis Vuitton, do którego aby wejść trzeba było stać w sporej kolejce. Nie zwiedziłam jednak zbyt wielu miejsc, gdyż głównym celem naszej podróży był Disneyland, a o nim w kolejnym poście :)





Shirt - Zara, Bag - Zara, Scarf - H&M